wtorek, 15 sierpnia 2017

Nie taki diabeł...


Dziś będzie zupełnie nie historycznie i zupełnie krótko.. jak nie u starej zioskwiny :D
Czasu mam ostatnio na lalkowanie bardzo mało, zdecydowanie mniej niż bym sobie tego życzyła.. :/ Ale nie oznacza to, że nic się w tej dziedzinie u mnie nie dzieje.
Zanim poznałam Agnieszkę kwestia przeróbek lalkowych i tzw. OOAK'ów pozostawała dla mnie sferą nieznaną, zarezerwowaną dla tych, którzy o lalkach wiedzą wszystko i jeszcze więcej... słowem - zakazaną. Kiedyś pokażę Wam swoją pierwszą zwrzątkowaną Barbioszkę, co do której byłam pewna, że stopiłam jej włosy i ją popsułam po pierwszym podejściu do czajnikowych operacji. Potem okazało się...że kto nie ryzykuje, ten nie jedzie i wrzątek już od jakiegoś czasu moim przyjacielem jest ;-)
Ale nie o tym, nie tym... jak mawia babcia babina w mojej ulubionej stacji radiowej ;-)
Dziś - połączenie muła z osłem czyli: główka urokliwej Palm Beach Lea na ciałku FF'ki w autorskim fryzie ;-)
Fryzura poniekąd wymuszona, gdyż ponieważ poprzednia właścicielka zadbała o bardzo nieregularną linię włosów i skazała tym samym lalkę albo na reroot (którego nie znam/nie umiem) albo na ... smutny koniec. Ciałko zakupionej a olx lali z jednym z moich ukochanych mold'ów okazało się być bestialsko wręcz okaleczone, więc główka lali spoczywała dość długo w przepastnych czeluściach szafy.. w oczekiwaniu na odpowiednie ciałko. Gdy takie ostatnio mi się przytrafiło, stwierdziłam, że już czas... Kiedyś zamiana główki u lali brzmiała dla mnie jak magia. Dziś z małą pomocą suszarki zajęła mi jakieś 5 minut ;-) Zdecydowanie dłużej zeszło się z podstrzyganiem i modelowaniem w obliczu braku odpowiednich nożyczek....
Tak czy inaczej - powitajcie- oto Kirstie. Tak dałam jej na imię, choć nie zwykłam moim lalom nadawać imion. Taka fantazja naszła mnie chyba dlatego, że tyle się nad nią napracowałam... i identycznej na pewno nie ma nikt ;-)