Witajcie po krótkiej przerwie. Dziś, zgodnie z daną obietnicą, główną bohaterką mojego wpisu będzie jedna z moich wymarzonych w dzieciństwie lal. Trochę żałuję, że jedynie
Inka pokusiła się zgadywać, jaka to lala kołatała się po mojej małoletniej głowie w końcówce lat '80tych, ale być może na okoliczność następnej podejmiecie rękawicę ;-)Poznaliście mnie już z przydługich wstępów, więc nie zaskoczy Was, że i tym razem pojawi się notka o tle historycznym ;-)
Jak wcześniej wspomniałam oryginalna Barbie pionierka oczarowała mnie w pierwszym momencie, ale potem... była przecież sztywniarą, z mało współczesną buźką i była dystyngowaną damą, a na rynku pojawiły się roześmiane buźki wszelkiej maści klonów, tak na ludzkie lata licząc, wyglądem pewnie minimum 5 lat od niej młodsze... Pierwszą zobaczyłam u mojej koleżanki, do której chodziłam bawić się lalkami. Nie pamiętam skąd ją miała, dość, że po prostu mnie zaczarowała... Miała kręcone platynowe włosy, duże oczy i najprawdziwsze rzęsy! Do tego ubrana była jak na popularną piosenkarkę przystało i na myśl przywodziła mi chyba Rockstar'ki, które przecież znałam z mojej "biblii"...
I tak zaczęły się sny o.... Dianie. Błagałam rodziców, żeby kupili mi taką lalę... Mama pierwotnie nie widziała potrzeby, bo przecież miałam już lalki do przebierania, po co więc kolejna...? Gra psychologiczna w tej materii trwała czas jakiś, aż na chyba ósme urodziny - rodzice się zlitowali...(ten "czas jakiś" zapewne oznaczał jakieś pół roku, ale, gdy ma się kilka lat, to brzmi naprawdę jak wieczność ;-).
Nie pamiętam dokładnie momentu, w którym dostałąm Dianę, ale mam za to flashback z tego, jak leżę w naszym pokoju (moim i brata) na kanapie przykryta kocykiem i po prostu się w nią wpatruję z uczuciem błogostanu...
Poznajcie jedną z moich towarzyszek zabaw z dziecięcych lat - Dianę w wersji sportowej. Do zdjęć pozowała w swoim oryginalnym dresie i tenisówkach. Nie zachowała się bluzeczka, która była w różnokolorowe paseczki, natomiast opaska, która zrobiona została z tego samego materiału nie trzyma się na fryzurze stworzonej przeze mnie jakieś 25 lat temu i związanej gustowną frotką, toteż zalega w pudełeczku z innymi zabytkowymi drobiazgami.
Pojawił się też ktoś, kto nam trochę poprzeszkadzał w czasie sesji, a kogo dokupiłam dla innej lali z moich snów, będąc już w sumie nastolatką... Kojarzycie kto to? ;-)
Było dużo pisania, tym razem będzie też sporo oglądania :-)
Miłego!
p.s.
Post dedykowany especially for
Andzey w związku z tym, że się upominał o kolejny wpis ;-)